DZIEWULE 1441
 
Osoby posiadające stare fotografie, dokumenty lub inne pamiątki związane z historią wsi Dziewule serdecznie zapraszam do współpracy - A.B.

Relacja Próchenko Heleny o zburzeniu kaplicy w 1974 r.

Miałam 12 lat, kiedy nastąpiło wyzwolenie naszych terenów spod niemieckiej okupacji przez wojska radzieckie. Było to w lipcu 1944 r. Słychać było armatnie strzały i latające samoloty. W pewnym momencie nadjechało do naszej wioski parę samochodów radzieckich dowożąc amunicję do ciężkich dział. W tym samym czasie nadleciały samoloty niemieckie, zniżyły się i zaczęły ostrzeliwać radzieckie samochody, a także naszą wioskę, tzw. Duży Koniec. Nastała chwila grozy, wieś nasza stanęła w płomieniach, pociski z płonących samochodów rwały się, a ludzie uciekali daleko w pola. Ja znalazłam się w okopie, który był wykopany poza budynkami przez mego ojca i sąsiada Gołęgowskiego. Ten fakt będę pamiętała do śmierci, tym bardziej, że okop, w którym siedzieliśmy, znajdował się około 100 m od płonącego samochodu, nadmiar złego kierowca tego samochodu był ranny, przybył do naszego okopu. Jego widok był przerażający.

Po tych strasznych przeżyciach wojennych postanowiłam postawić figurkę w podzięce Panu Bogu za to, że przeżyłam. Czas mijał, dorosłam, wyszłam za mąż, myśl o figurce nie dawała mi spokoju.

Po wojnie za rządów komunistycznych walczono z religią i Kościołem, to też otrzymanie zezwolenia na postawienie figurki lub kapliczki było trudnością. Nadszedł rok 1974, udałam się do Powiatowej Rady do Wydziału Budownictwa w Siedlcach, aby uzyskać pozwolenie na postawienie małej kapliczki 1 m x 1,5 m, na którą pozwolenia nie otrzymałam. Razem z mężem Czesławem postanowiliśmy rozpocząć budowę bez pozwolenia. Przygotowaliśmy plac i w tym czasie sąsiedzi doradzili nam, aby postawić większą kaplicę o wymiarach 4 m x 8 m, która miała być wykorzystana jako punkt katechetyczny. Z wioski zebrano materiały budowlane, poczyniono wykopy, zrobiono podmurówkę. Następnego dnia, kiedy ściany budynku były postawione do połowy wysokości, około południa pojawiła się milicja z nakazem przerwania robót. Po odjeździe milicji, roboty nadal były wykonywane, w nocy przygotowano strop do postawienia dachu. Sprawą zajęły się władze powiatowe pod przewodnictwem Łuki i Romaniuka, przywieziono młodzieżowy hufiec pracy, aby rozebrać budynek, ale młodzież odmówiła wykonania rozbiórki. Aby przerwać budowę, posłużono się doręczeniem wezwań wszystkim, którzy brali udział przy budowie, do Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Siedlcach. Zostali oni ukarani wysokimi grzywnami i zatrzymano ich na czas „rozwalenia” kapliczki. Następnego dnia zebrało się około pół tysiąca mieszkańców Dziewul i okolicznych wiosek. Kilkanaście samochodów milicji zablokowało wszystkie drogi prowadzące do Dziewul. Przywieziono spychacz, którego operator odmówił jazdy, posadzono innego kierowcę. W kaplicy był zawieszony krzyż, ludzie modlili się i śpiewali pieśni. Na rozkaz milicji, aby opuścili kaplicę, nikt nie reagował. Ktoś włączył syrenę przeciwpożarową. Milicja przystąpiła do szturmu usuwając rozmodlony tłum, a opornych zamykano do samochodu – więźniarki, a przy tym bito pałkami. W taki sposób kaplica została zniszczona, gruzy zostały załadowane na samochody i wywiezione na składowisko śmieci w Zbuczynie. Jeszcze parę tygodni trwały dochodzenia i przesłuchania. Ta sprawa nabrała tak dużego rozgłosu, że była poruszana przez radio „Wolna Europa”. Po zakończeniu dochodzeń przyjeżdżali do nas przedstawiciele z „Solidarności”, duchowieństwa.

Ksiądz z Opola rozmawiając z nami, podsunął nam myśl, by wyrobić plan budowy Kaplicy – Kościoła w Dziewulach. Idąc za tą myślą delegacja z Dziewul udała się do Księdza Proboszcza Jana Siekierki w Zbuczynie, który przyczynił się do uzyskania zezwolenia na budowę Kaplicy-Kościoła w Dziewulach.

zebrał i opracował ks. Andrzej Orkisiewicz

powrót

Andrzej Boczek
boczeka@wp.pl

Copyright ©